kopiowanie zabronione

środa, 30 marca 2016

III Rozdział

Serdecznie zapraszam do przeczytania III Rozdziału ,,Niezłomnej''. Tym razem historia będzie opowiadana oczami Tris. :)


Rozdział III

Tris


Obudził mnie powiew wiatru. Był delikatny – jakby ktoś palcami muskał mój policzek. Nie chciałam otwierać oczu – tak było dobrze. Jedyne czego pragnęłam, to pozostać w stanie nieświadomości, spokoju, ale mój umysł wychodził z otępienia. Zaczynał pracować na wyższych obrotach. Powoli, kawałek po kawałku zaczęły do mnie wracać wspomnienia aż do tych ostatnich – rozmowy z Davidem, postrzału, zapewnień Tobiasa.
Czy ja nie żyję?
I wtedy otworzyłam oczy.
Leżałam na trawie i wpatrywałam się w niebo – było takie błękitne. Przekręciłam głowę i zauważyłam rzędy drzew, które wyglądały na sad – przypominał mi ten, który widziałam na terenie Serdeczności.
Wokół panowała idealna cisza, którą przerywał tylko szelest liści poruszających przez wiatr. Spojrzałam na siebie – nie widziałam śladów po postrzałach. Wstałam i przez chwilę tylko się rozglądałam. Zaczęłam iść w kierunku sadu. Coś mnie ciągnęło w jego kierunku. Zarysy drzew stawały się coraz wyraźniejsze. Dotknęłam kory jednego z nich i skupiłam na nim wzrok. Zawiał silniejszy wiatr. Podniosłam głowę na resztę sadu.
I wtedy ją zobaczyłam.
Mama
Zapomniałam o otaczającym mnie świecie i zaczęłam biec w jej stronę. Stała zwrócona do mnie z rozpostartymi ramionami. Uśmiechała się. Zarzuciłam jej ręce na szyję i przytuliłam z całej siły. Nie wiem, w której chwili zaczęłam płakać.
– Mamo, tak bardzo za Tobą tęskniłam! – Spojrzałam na nią i wzięłam płytki oddech. – Ja, tak bardzo Cię przepraszam. Nigdy nie..
– Ćśś... - Mama pogłaskała mnie po policzku ocierając łzy. – Spokojnie córeczko. Już wszystko jest w porządku – ujęła moją twarz i spojrzała mi spokojnie w oczy, po czym jeszcze raz przytuliła.
– Mamo... – Zaczęłam, odsuwając się na tyle, bym mogła na nią patrzeć. – Czy ja... Nie żyję?
– Żyjesz córeczko, ale jesteś w śpiączce.
– Jak...Jak to?
Po postrzałach znalazłaś się w stanie krytycznym.
– Czasami wydawało mi się, że słyszę rozmowy, jakąś aparaturę – milknę na chwilę, po czym pytam, choć tak naprawdę znam odpowiedź. – Czyli to nie był sen?
– Nie, jesteś w stanie odczuwać niektóre bodźce – jedne mocniej, inne słabiej, a inne w ogóle.
Byłam w śpiączce, ale ona musiała się kiedyś skończyć, prawda?
– Ale co będzie dalej? Umrę? Obudzę się? Mam na to jakiś wpływ? Co ja mam teraz.. – Zaczęłam, ale moja mama chwyciła mnie za rękę sprawiając, że znów skupiłam na niej uwagę.
Tris, są rzeczy o których jeszcze nie wiesz, ale musisz najpierw coś zobaczyć – powiedziała i zaczęła iść w kierunku przeciwnym do tego z którego przyszłam.
– Mamo, ale ja.. - krzyknęłam i zaczęłam się rozglądać. Mój oddech stał się cięższy. Nie wiedziałam na czym stoję. Mama odwróciła się i uśmiechnęła łagodnie.
– Kochanie, zaufaj mi. Wiesz, że nie skrzywdziłabym Cię – po tych słowach znowu zaczęła iść w obranym wcześniej kierunku. Miała rację, to przecież moja mama – powinnam jej zaufać. Szłyśmy do momentu w którym sad się kończył. Mama stanęła do mnie przodem i złapała mnie za ręce.
– Tris, zamknij teraz oczy i nie otwieraj ich póki Ci nie powiem – miałam w głowie milion pytań, ale uznałam, że nie będę nic mówić. Po prostu zrobię to o co mnie prosi.
Ścisnęłam nasze dłonie, wzięłam głęboki, drżący oddech i zamknęłam oczy.
Wiatr przestał wiać.
Nastała cisza.

wtorek, 29 marca 2016

130 wyświetleń

Niesamowicie się cieszę, że po 2 rozdziałach mój blog zobaczono ponad 130 razy. :)
Prawdopodobnie jutro wstawię kolejny rozdział, a niedługo pojawią się pewne zmiany.
Dzięki wszystkim, którzy czytają Niezłomną :)

poniedziałek, 28 marca 2016

II Rozdział

Zapraszam do przeczytania II Rozdziału :)

 

Rozdział II

Tobias


Godziny spędzone na czekaniu są torturą – nikt nie chce udzielić mi żadnych informacji. Nie wiem czy to przez to, że takie są przepisy, czy dlatego, że jest tak źle. Boję się, że to drugie. Po przyjściu tutaj nie spotkałem Caleba. Może to i lepiej. Nie wiem co bym zrobił, gdybym go tu teraz zobaczył. Kto wie, może potem bym tego żałował. Idąc tu nie widziałem nikogo. Wszyscy pochowali się w pomieszczeniach w budynku Agencji. Nie spotkałem nikogo z kim mógłbym teraz porozmawiać, powiedzieć o tym co się stało. Nikt jeszcze nie wie o tym, co się wydarzyło. Jestem rozdarty – z jednej strony uporczywie trzymam się myśli, że wszystko się dobrze skończy, ale z drugiej pochłania mnie rozpacz i czarna melancholia. Nigdy nie pozbędę się z umysłu tego obrazu, gdy Tris cała we krwi bezwładnie leżała na posadzce laboratorium, a ja nie mogłem nic zrobić.
Nie wiem ile czasu już chodzę w tę i z powrotem po poczekalni – ruch pozwala mi zachować trzeźwy umysł i nie popaść w otępienie. Po pewnym czasie jestem już jednak zmęczony myślami, które mnie zadręczają. Siadam na krześle i chowam twarz w dłoniach. Wyłączam się. Pozwalam sobie na pustkę w głowie. Nie wiem ile tak siedzę – może 5 minut, a może godzinę.
Z sali operacyjnej wychodzi lekarz. Przez chwilę stoi w miejscu patrząc na swoje buty, po czym zmierza w moją stronę. Wstaję i wykręcam sobie palce z nerwów. Kroki lekarza niosą się echem po poczekalni. Staje naprzeciwko mnie i przez moment mi się przygląda – nie jestem w stanie niczego wyczytać z jego twarzy. Zaczynam czuć pulsowanie w głowie.

Tobias Eaton? - lekarz spogląda na mnie znad okularów.

Tak, to ja – odpowiadam i wiem, że to co teraz usłyszę, będzie jedną z najważniejszych rzeczy w moim życiu.
Tobiasie... zaczyna lekarz, a ja nie wytrzymuję napięcia, które sprawia, że powietrze jest zbyt gęste, by dało się normalnie oddychać.
Proszę powiedzieć wprost – przerywam i patrzę wyczekująco, wręcz desperacko.
Dobrze. W takim razie do rzeczy. Odwraca na chwilę wzrok, bierze oddech i kontynuuje – Tris odniosła bardzo poważne obrażenia. Została dwukrotnie postrzelona, w wyniku czego straciła dużo krwi.
-Żyje?
Lekarz patrzy na mnie, jakby zastanawiał się co powiedzieć. Nie, to nie może być prawda. Milczenie lekarza tylko pogarsza sytuację. Jest jak czas przed egzekucją, kiedy wiesz, że tego nie przeżyjesz, a jedyne co pozostaje to strach i niedowierzanie.
Żyje – odpowiada i przygląda mi się uważnie.
Gwałtownie podnoszę głowę i patrzę mu prosto w oczy. Powinienem się cieszyć – Tris żyje, zdążyłem ją uratować, ale to spojrzenie lekarza, jego zmarszczone czoło nie dają mi spokoju. Nie powiedział mi całej prawdy – czego jeszcze nie wiem?
Ale? - unoszę brew i zaciskam dłonie w pięści.
Jest w stanie krytycznym, w śpiączce. Nie wiemy czy się obudzi. Wszystko wygłasza spokojnym rzeczowym tonem jakby chodziło o pogodę, a nie o ludzkie życie. W tym momencie nie wiem co mam powiedzieć – przeze mnie mnie Uriah trafił pod respirator, a teraz jeszcze Tris. Czuję, jakbym tracił grunt pod nogami.
To znaczy, że mamy tak po prostu czekać? Nic się nie da zrobić? Nie, to niemożliwe. Tris przecież żyje.
Tego nie powiedziałem. Tris wydaje się być odseparowana od rzeczywistości, ale zbadaliśmy, że występuje u niej reakcja na niektóre bodźce. Oznacza to, że może obudzić się ze śpiączki. Pod warunkiem, że zostaną włączone funkcje mózgu odpowiedzialne za odbieranie wszystkich, a nie tylko niektórych bodźców zewnętrznych.
Jak to zrobić? To brzmi na dość skomplikowane, ale w tym momencie jestem w stanie zrobić wszystko.
Lekarz przyglądał mi się badawczo przez moment po czym zapytał:
Czy jesteś dla Tris ważny? Łączy Cię z nią jakaś głębsza relacja?
Znieruchomiałem. Dlaczego pyta mnie o taką rzecz? Jakie to ma teraz znaczenie?
Tak, ale nie rozumiem związku z tym o czym wcześniej rozmawialiśmy.
Sprawdziliśmy kartoteki i raporty i wiemy, że jesteście z Chicago przerywa na moment, a ja zaczynam rozumieć. Zapomniałem, że pracownicy Agencji nie byli zaszczepieni, a Serum Pamięci zostało rozpylone. Nie pamiętają kim jesteśmy, więc wszelkie raporty i pisemne dokumenty są dla nich jedynym źródłem informacji. Nie wiem i nie chcę wiedzieć co można znaleźć w dokumentach o moim związku z Tris, ale widocznie zdążyli przeczytać tylko podstawowe informacje, skoro lekakrz pyta mnie o to, co mnie z nią łączy.
Tak, to prawda. Jakie to ma znaczenie w związku z pomocą Tris?
Ma – odpowiada lekarz, a po chwili kontynuuje – i to duże. Tris wymaga opieki, ale nie tylko lekarskiej. Potrzebuje przede wszystkim wsparcia od osób które są dla niej ważne. Wydaje nam się, że słyszy co dzieje się wokół niej. Powiem wprost – musi mieć poczucie, że ma po co wracać. Czy chcesz ją zobaczyć? - Kończy i patrzy na mnie wyczekująco.
Oczywiście – odpowiadam i idę za lekarzem.
Po plecach spływa mi zimna strużka potu.

sobota, 26 marca 2016

I Rozdział

Oto pierwszy rozdział alternatywnej historii na podstawie ,,Niezgodnej''. Postanowiłam ją rozpocząć w określonym momencie ,,Wiernej'', kiedy Tobias wracał z Chicago po spotkaniu z matką, a Caleb miał iść do laboratorium kontrolnego. Zapraszam do czytania i komentowania ,,Niezłomnej''! :)


Rozdział I

Tobias



Przez całą drogę powrotną do Agencji zastanawiałem się nad tym co się wydarzyło przez ostatnich parę godzin. Godzina resetu już minęła, a dotąd nic się nie wydarzyło. Czyli Tris i Calebowi się udało. Jestem już zmęczony ucieczkami, konspiracjami i wojnami, ale wreszcie widzę, że to wszystko jest już za mną. Mam szansę rozpocząć nowe życie, bez krwi, obezwładniającego strachu, tajemnic i podziałów.

Przed głównym budynkiem Agencji nie ma strażników. Wchodzimy do środka. Na korytarzu da się wyczuć nerwową atmosferę. Pracownicy w milczeniu przemieszczają się. Nikt nic nie mówi. Wszyscy idą z wyraźnym pośpiechem, ale wyglądają na spokojnych – jakby byli przyzwyczajeni do tego typu sytuacji. Z niepokojem patrzę na Amara, który odpowiada mi jedynie zaskoczonym spojrzeniem. Robię krok do przodu i wtedy go widzę.

Caleb.

Łapie moje spojrzenie i na ułamek sekundy nieruchomieje, jednak po chwili rusza w naszą stronę. Zadaję jedyne pytanie, które w tym momencie przychodzi mi do głowy:

Gdzie ona jest?

Widzę nieme błaganie pomieszane z rozpaczą w jego spojrzeniu. Nie musi odpowiadać. Już wiem co to oznacza.

Poszła... - głos mu się łamie. Przeciera drżacą dłonią spoconą ze zdenerwowania twarz. Odchrząkuje i podnosi na mnie wzrok. - Poszła do laboratorium. Zamiast mnie – dodaje po chwili.

W tym momencie mógłbym go rozszarpać na strzępy. Nie jestem w stanie zebrać myśli, ale wiem jedno – Tris jest w niebezpieczeństwie. Nie ma czasu na pytania i oskarżenia. Łapię go za koszulę i ciągnę w głąb korytarza.

Idziemy – mówię głosem nieznoszącym sprzeciwu, po czym opuszczam rękę. Odwracam się i ruszam korytarzem w kierunku laboratorium kontrolnego. Po chwili słyszę za sobą kroki Caleba. Za najbliższym zakrętem przestaję udawać, że wszystko jest w porządku. Nic nie jest w porządku. Tris poszła do laboratorium. Tris poszła do laboratorium. W mojej głowie zaczęły się pojawiać co raz to czarniejsze scenariusze.,,Przestań i skup się na drodze''- myślę, odpychając wszystko na bok.

Ostatni zakręt. Ostatnia prosta. Już z daleka widać, że drzwi zostały wysadzone. Czyli zrobiła to. Naprawdę weszła do laboratorium. Czuję, że zaczynają mi się pocić ręce, serce bije jeszcze szybciej po biegu, a w uszach słyszę szum.

Przyciskam się do najbliższej ściany i daję znać Calebowi, by zrobił to samo. Wyciągam pistolet i odwracam głowę w jego stronę. Mówię bezgłośnie ,,zostań'' i odbezpieczam broń. Zaczynam się przemieszczać w stronę zniszczonych drzwi. Stawiam powoli kroki, by nie zwrócić na siebie uwagi. Wchodzę do pierwszego pomieszczenia. W kątach na suficie i na podłodze widzę spryskiwacze. ,,Serum śmierci'' – myślę. Przy podłodze unosi się lekka mgiełka, ale opary są już nieszkodliwe – przez dyfuzję stężenie trucizny jest już zbyt małe, by mogło cokolwiek zrobić.

I wtedy ją słyszę. Nie jestem jeszcze w stanie jej zobaczyć, bo przyciskam się do drzwi oddzielających przedsionek od laboratorium. Słyszę, że Tris z kimś rozmawia. Mówi o swojej matce i poświęceniu. W jej głosie pobrzmiewa determinacja, ale jednocześnie spokój.

Nagle słyszę zamieszanie. Wystrzał. W ułamku sekundy odwracam się i widzę Davida, który siedzi na wózku z dymiącym pistoletem. Nie myślę, po prostu działam. Strzelam do niego i trafiam w rękę, wytrącając tym samym broń. Kątem oka widzę, że Tris aktywuje program rozpylający Serum Pamięci. David bezwładnie opada na oparcie fotela – w tym momencie wszystkie jego wspomnienia zostają wymazane, a on sam traci swoją tożsamość. Na zawsze.

Rzucam się w stronę Tris i biorę ją w ramiona. Jest chorobliwie blada i płytko oddycha – zbyt płytko.

Caleb - odwracam głowę w stronę miejsca w którym go zostawiłem – Caleb! - krzyczę i widzę, że Prior wbiega i roszerzonymi z przerażenia oczami spogląda to na mnie to na Tris – Biegnij po pomoc! – krzyczę. Caleb odwraca się na pięcie i słyszę jak biegnie przez korytarz. Po chwili odgłosy jego kroków cichną.

Znów skupiam uwagę na Tris. Podnoszę rękę i widzę, że jest cała we krwi. Teraz widzę, że David postrzelił ją w okolicy brzucha. Zdejmuję bluzę i obwiązuję ją w pasie. Zaciskam mocniej by zatrzymać krwotok. Twarz Tris wykrzywia grymas. Czuję w środku ucisk – nie chcę jej sprawiać bólu, ale wiem, że to jedyny sposób na zyskanie cennego czasu. Przesuwam wzrokiem po jej ciele i widzę jeszcze jedną szkarłatną plamę. ,,W co ty się wpakowałaś?'' myślę gorączkowo odrywając kawałek koszuli i przewiązując jej ramię.

Tris – mówię, odgarniając jej włosy z twarzy. Nie mogę jej stracić. Nie tak. Nie tu.

Nie chciałam Cię zostawiać – szepcze tak cicho, że muszę się jeszcze przybliżyć, by ją słyszeć.

Wiem, nie zrobiłabyś tego bez powodu – mówię i intuicyjnie wiem, że mam rację. Tris ceni swoje życie i jest w stanie je poświęcić tylko w jednym przypadku – gdy chodzi o kogoś kogo kocha. Caleba.

Tobias, ja... zaczyna cicho szlochać. Ja nie chcę umierać.   Nigdy nie widziałem w jej oczach takiego strachu, chociaż to słowo, to chyba za mało powiedziane. Przerażenie. Tak, teraz jest przerażona.

Tris – zaczynam i mówię to, co wmawiam sobie odkąd usłyszałem, że poszła do laboratorium zamiast Caleba – ty nie umrzesz. Będziesz żyła. Wyjedziemy z miasta i zaczniemy nowe życie. Tak jak zawsze chcieliśmy – patrzę jej prosto w oczy i wtedy dzieje się to, czego się podświadomie najbardziej obawiałem. Tris zaczyna odpływać. Opadają jej powieki, a przerwy między oddechami stają się coraz dłuższe – Tris – delikatnie nią potrząsam. Zero reakcji. - Tris, nie odpływaj. Spójrz na mnie! Tris! - w rozpaczliwy sposób staram się ją zatrzymać. Nie wierzę, że po tym wszystkim co razem przeszliśmy, ona teraz odejdzie. W tej chwili słyszę za sobą hałas. Odwracam gwałtownie głowę i widzę grupę ludzi – lekarzy zmierzających w naszą stronę prowadzonych przez Caleba. Znowu patrzę na Tris, widzę jak życie z niej ucieka. Zaczynam szybciej oddychać. Nie daję za wygraną i ciągle do niej mówię delikatnie potrząsając. Do laboratorium wchodzą lekarze z noszami. Karzą mi się odsunąć, po czym delikatnie przenoszą Tris na nosze i szybko przewożą do części szpitalnej.

W laboratorium zostajemy tylko ja i Caleb, który usilnie stara się na mnie nie patrzeć. Powoli do niego podchodzę. Zatrzymuję się na tyle blisko by musiał na mnie spojrzeć. W końcu podnosi głowę i patrzy mi prosto w oczy. Nie wytrzymuje napięcia i pospiesznie wychodzi.

Zostaję sam

.

niedziela, 13 marca 2016

Wstęp

Hej,

skoro tu jesteś, to prawdopodobnie czytałaś/eś serię ,,Niezgodna''. Pamiętasz jak skończyła się ,,Wierna''? Ja też pamiętam. Pewnie większości(o ile nie wszystkim) przeszło przez myśl: ,,A co jeżeli wszystko skończyło się inaczej?'' Mnie też to zastanawiało. Dlatego postanowiłam, że stworzę alternatywną wersję. Nową historię.

Historię Niezłomnej.