kopiowanie zabronione

sobota, 26 marca 2016

I Rozdział

Oto pierwszy rozdział alternatywnej historii na podstawie ,,Niezgodnej''. Postanowiłam ją rozpocząć w określonym momencie ,,Wiernej'', kiedy Tobias wracał z Chicago po spotkaniu z matką, a Caleb miał iść do laboratorium kontrolnego. Zapraszam do czytania i komentowania ,,Niezłomnej''! :)


Rozdział I

Tobias



Przez całą drogę powrotną do Agencji zastanawiałem się nad tym co się wydarzyło przez ostatnich parę godzin. Godzina resetu już minęła, a dotąd nic się nie wydarzyło. Czyli Tris i Calebowi się udało. Jestem już zmęczony ucieczkami, konspiracjami i wojnami, ale wreszcie widzę, że to wszystko jest już za mną. Mam szansę rozpocząć nowe życie, bez krwi, obezwładniającego strachu, tajemnic i podziałów.

Przed głównym budynkiem Agencji nie ma strażników. Wchodzimy do środka. Na korytarzu da się wyczuć nerwową atmosferę. Pracownicy w milczeniu przemieszczają się. Nikt nic nie mówi. Wszyscy idą z wyraźnym pośpiechem, ale wyglądają na spokojnych – jakby byli przyzwyczajeni do tego typu sytuacji. Z niepokojem patrzę na Amara, który odpowiada mi jedynie zaskoczonym spojrzeniem. Robię krok do przodu i wtedy go widzę.

Caleb.

Łapie moje spojrzenie i na ułamek sekundy nieruchomieje, jednak po chwili rusza w naszą stronę. Zadaję jedyne pytanie, które w tym momencie przychodzi mi do głowy:

Gdzie ona jest?

Widzę nieme błaganie pomieszane z rozpaczą w jego spojrzeniu. Nie musi odpowiadać. Już wiem co to oznacza.

Poszła... - głos mu się łamie. Przeciera drżacą dłonią spoconą ze zdenerwowania twarz. Odchrząkuje i podnosi na mnie wzrok. - Poszła do laboratorium. Zamiast mnie – dodaje po chwili.

W tym momencie mógłbym go rozszarpać na strzępy. Nie jestem w stanie zebrać myśli, ale wiem jedno – Tris jest w niebezpieczeństwie. Nie ma czasu na pytania i oskarżenia. Łapię go za koszulę i ciągnę w głąb korytarza.

Idziemy – mówię głosem nieznoszącym sprzeciwu, po czym opuszczam rękę. Odwracam się i ruszam korytarzem w kierunku laboratorium kontrolnego. Po chwili słyszę za sobą kroki Caleba. Za najbliższym zakrętem przestaję udawać, że wszystko jest w porządku. Nic nie jest w porządku. Tris poszła do laboratorium. Tris poszła do laboratorium. W mojej głowie zaczęły się pojawiać co raz to czarniejsze scenariusze.,,Przestań i skup się na drodze''- myślę, odpychając wszystko na bok.

Ostatni zakręt. Ostatnia prosta. Już z daleka widać, że drzwi zostały wysadzone. Czyli zrobiła to. Naprawdę weszła do laboratorium. Czuję, że zaczynają mi się pocić ręce, serce bije jeszcze szybciej po biegu, a w uszach słyszę szum.

Przyciskam się do najbliższej ściany i daję znać Calebowi, by zrobił to samo. Wyciągam pistolet i odwracam głowę w jego stronę. Mówię bezgłośnie ,,zostań'' i odbezpieczam broń. Zaczynam się przemieszczać w stronę zniszczonych drzwi. Stawiam powoli kroki, by nie zwrócić na siebie uwagi. Wchodzę do pierwszego pomieszczenia. W kątach na suficie i na podłodze widzę spryskiwacze. ,,Serum śmierci'' – myślę. Przy podłodze unosi się lekka mgiełka, ale opary są już nieszkodliwe – przez dyfuzję stężenie trucizny jest już zbyt małe, by mogło cokolwiek zrobić.

I wtedy ją słyszę. Nie jestem jeszcze w stanie jej zobaczyć, bo przyciskam się do drzwi oddzielających przedsionek od laboratorium. Słyszę, że Tris z kimś rozmawia. Mówi o swojej matce i poświęceniu. W jej głosie pobrzmiewa determinacja, ale jednocześnie spokój.

Nagle słyszę zamieszanie. Wystrzał. W ułamku sekundy odwracam się i widzę Davida, który siedzi na wózku z dymiącym pistoletem. Nie myślę, po prostu działam. Strzelam do niego i trafiam w rękę, wytrącając tym samym broń. Kątem oka widzę, że Tris aktywuje program rozpylający Serum Pamięci. David bezwładnie opada na oparcie fotela – w tym momencie wszystkie jego wspomnienia zostają wymazane, a on sam traci swoją tożsamość. Na zawsze.

Rzucam się w stronę Tris i biorę ją w ramiona. Jest chorobliwie blada i płytko oddycha – zbyt płytko.

Caleb - odwracam głowę w stronę miejsca w którym go zostawiłem – Caleb! - krzyczę i widzę, że Prior wbiega i roszerzonymi z przerażenia oczami spogląda to na mnie to na Tris – Biegnij po pomoc! – krzyczę. Caleb odwraca się na pięcie i słyszę jak biegnie przez korytarz. Po chwili odgłosy jego kroków cichną.

Znów skupiam uwagę na Tris. Podnoszę rękę i widzę, że jest cała we krwi. Teraz widzę, że David postrzelił ją w okolicy brzucha. Zdejmuję bluzę i obwiązuję ją w pasie. Zaciskam mocniej by zatrzymać krwotok. Twarz Tris wykrzywia grymas. Czuję w środku ucisk – nie chcę jej sprawiać bólu, ale wiem, że to jedyny sposób na zyskanie cennego czasu. Przesuwam wzrokiem po jej ciele i widzę jeszcze jedną szkarłatną plamę. ,,W co ty się wpakowałaś?'' myślę gorączkowo odrywając kawałek koszuli i przewiązując jej ramię.

Tris – mówię, odgarniając jej włosy z twarzy. Nie mogę jej stracić. Nie tak. Nie tu.

Nie chciałam Cię zostawiać – szepcze tak cicho, że muszę się jeszcze przybliżyć, by ją słyszeć.

Wiem, nie zrobiłabyś tego bez powodu – mówię i intuicyjnie wiem, że mam rację. Tris ceni swoje życie i jest w stanie je poświęcić tylko w jednym przypadku – gdy chodzi o kogoś kogo kocha. Caleba.

Tobias, ja... zaczyna cicho szlochać. Ja nie chcę umierać.   Nigdy nie widziałem w jej oczach takiego strachu, chociaż to słowo, to chyba za mało powiedziane. Przerażenie. Tak, teraz jest przerażona.

Tris – zaczynam i mówię to, co wmawiam sobie odkąd usłyszałem, że poszła do laboratorium zamiast Caleba – ty nie umrzesz. Będziesz żyła. Wyjedziemy z miasta i zaczniemy nowe życie. Tak jak zawsze chcieliśmy – patrzę jej prosto w oczy i wtedy dzieje się to, czego się podświadomie najbardziej obawiałem. Tris zaczyna odpływać. Opadają jej powieki, a przerwy między oddechami stają się coraz dłuższe – Tris – delikatnie nią potrząsam. Zero reakcji. - Tris, nie odpływaj. Spójrz na mnie! Tris! - w rozpaczliwy sposób staram się ją zatrzymać. Nie wierzę, że po tym wszystkim co razem przeszliśmy, ona teraz odejdzie. W tej chwili słyszę za sobą hałas. Odwracam gwałtownie głowę i widzę grupę ludzi – lekarzy zmierzających w naszą stronę prowadzonych przez Caleba. Znowu patrzę na Tris, widzę jak życie z niej ucieka. Zaczynam szybciej oddychać. Nie daję za wygraną i ciągle do niej mówię delikatnie potrząsając. Do laboratorium wchodzą lekarze z noszami. Karzą mi się odsunąć, po czym delikatnie przenoszą Tris na nosze i szybko przewożą do części szpitalnej.

W laboratorium zostajemy tylko ja i Caleb, który usilnie stara się na mnie nie patrzeć. Powoli do niego podchodzę. Zatrzymuję się na tyle blisko by musiał na mnie spojrzeć. W końcu podnosi głowę i patrzy mi prosto w oczy. Nie wytrzymuje napięcia i pospiesznie wychodzi.

Zostaję sam

.

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział,
    bd czytać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba. :D
      Niedługo wstawię następne rozdziały. :)

      Usuń
  2. Wszystko okej i genialnie, ale jest kilka niejasności. Godziny resetu nie było ponieważ ona rozpyliła serum pamięci, a potem piszesz że dopiero je uruchamia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że występuje tu pewna sprzeczność, ale ciężko by mi było połączyć ten rozdział z tym co się działo w ,,Wiernej" tak by nie cofać się o pół książki by wszystko się zgadzało. Zawsze można dopowiedzieć, że godzina resetu została w ostatnim momencie przesunięta. Liczę na zrozumienie. :)

      Usuń
  3. Wszystko okej i genialnie, ale jest kilka niejasności. Godziny resetu nie było ponieważ ona rozpyliła serum pamięci, a potem piszesz że dopiero je uruchamia...

    OdpowiedzUsuń