Zapraszam do przeczytania II Rozdziału :)
Rozdział II
Tobias
Godziny
spędzone na czekaniu są torturą – nikt nie chce udzielić mi
żadnych informacji. Nie wiem czy to przez to, że takie są
przepisy, czy dlatego, że jest tak źle. Boję się, że to drugie.
Po przyjściu tutaj nie spotkałem Caleba. Może to i lepiej. Nie
wiem co bym zrobił, gdybym go tu teraz zobaczył. Kto wie, może
potem bym tego żałował. Idąc tu nie widziałem nikogo. Wszyscy
pochowali się w pomieszczeniach w budynku Agencji. Nie spotkałem
nikogo z kim mógłbym teraz porozmawiać, powiedzieć o tym co się
stało. Nikt jeszcze nie wie o tym, co się wydarzyło. Jestem
rozdarty – z jednej strony uporczywie trzymam się myśli, że
wszystko się dobrze skończy, ale z drugiej pochłania mnie rozpacz
i czarna melancholia. Nigdy nie pozbędę się z umysłu tego obrazu,
gdy Tris cała we krwi bezwładnie leżała na posadzce laboratorium,
a ja nie mogłem nic zrobić.
Nie
wiem ile czasu już chodzę w tę i z powrotem po poczekalni – ruch
pozwala mi zachować trzeźwy umysł i nie popaść w otępienie. Po
pewnym czasie jestem już jednak zmęczony myślami, które mnie
zadręczają. Siadam na krześle i chowam twarz w dłoniach. Wyłączam
się. Pozwalam sobie na pustkę w głowie. Nie wiem ile tak siedzę –
może 5 minut, a może godzinę.
Z
sali operacyjnej wychodzi lekarz. Przez chwilę stoi w miejscu
patrząc na swoje buty, po czym zmierza w moją stronę. Wstaję i
wykręcam sobie palce z nerwów. Kroki lekarza niosą się echem po
poczekalni. Staje naprzeciwko mnie i przez moment mi się przygląda
– nie jestem w stanie niczego wyczytać z jego twarzy. Zaczynam
czuć pulsowanie w głowie.
– Tobias
Eaton? - lekarz spogląda na mnie znad okularów.
– Tobiasie... – zaczyna lekarz, a ja nie wytrzymuję napięcia, które sprawia, że
powietrze jest zbyt gęste, by dało się normalnie oddychać.
– Proszę
powiedzieć wprost – przerywam i patrzę wyczekująco, wręcz
desperacko.
– Dobrze.
W takim razie do rzeczy. – Odwraca na chwilę wzrok, bierze oddech i
kontynuuje – Tris odniosła bardzo poważne obrażenia. Została
dwukrotnie postrzelona, w wyniku czego straciła dużo krwi.
-Żyje?
Lekarz
patrzy na mnie, jakby zastanawiał się co powiedzieć. Nie, to nie
może być prawda. Milczenie lekarza tylko pogarsza sytuację. Jest
jak czas przed egzekucją, kiedy wiesz, że tego nie przeżyjesz, a
jedyne co pozostaje to strach i niedowierzanie.
– Żyje
– odpowiada i przygląda mi się uważnie.
Gwałtownie
podnoszę głowę i patrzę mu prosto w oczy. Powinienem się
cieszyć – Tris żyje, zdążyłem ją uratować, ale to spojrzenie
lekarza, jego zmarszczone czoło nie dają mi spokoju. Nie powiedział
mi całej prawdy – czego jeszcze nie wiem?
– Ale?
- unoszę brew i zaciskam dłonie w pięści.
– Jest
w stanie krytycznym, w śpiączce. Nie wiemy czy się obudzi. –
Wszystko wygłasza spokojnym rzeczowym tonem jakby chodziło o
pogodę, a nie o ludzkie życie. W tym momencie nie wiem co mam
powiedzieć – przeze mnie mnie Uriah trafił pod respirator, a
teraz jeszcze Tris. Czuję, jakbym tracił grunt pod nogami.
– To
znaczy, że mamy tak po prostu czekać? Nic się nie da zrobić? –
Nie, to niemożliwe. Tris przecież żyje.
– Tego
nie powiedziałem. Tris wydaje się być odseparowana od
rzeczywistości, ale zbadaliśmy, że występuje u niej reakcja na
niektóre bodźce. Oznacza to, że może obudzić się ze śpiączki.
Pod warunkiem, że zostaną włączone funkcje mózgu odpowiedzialne
za odbieranie wszystkich, a nie tylko niektórych bodźców
zewnętrznych.
– Jak
to zrobić? – To brzmi na dość skomplikowane, ale w tym momencie
jestem w stanie zrobić wszystko.
Lekarz
przyglądał mi się badawczo przez moment po czym zapytał:
– Czy
jesteś dla Tris ważny? Łączy Cię z nią jakaś głębsza
relacja?
Znieruchomiałem.
Dlaczego pyta mnie o taką rzecz? Jakie to ma teraz znaczenie?
– Tak,
ale nie rozumiem związku z tym o czym wcześniej rozmawialiśmy.
– Sprawdziliśmy
kartoteki i raporty i wiemy, że jesteście z Chicago – przerywa na
moment, a ja zaczynam rozumieć. Zapomniałem, że pracownicy Agencji
nie byli zaszczepieni, a Serum Pamięci zostało rozpylone. Nie
pamiętają kim jesteśmy, więc wszelkie raporty i pisemne dokumenty
są dla nich jedynym źródłem informacji. Nie wiem i nie chcę
wiedzieć co można znaleźć w dokumentach o moim związku z Tris,
ale widocznie zdążyli przeczytać tylko podstawowe informacje,
skoro lekakrz pyta mnie o to, co mnie z nią łączy.
– Tak,
to prawda. Jakie to ma znaczenie w związku z pomocą Tris?
– Ma
– odpowiada lekarz, a po chwili kontynuuje – i to duże. Tris
wymaga opieki, ale nie tylko lekarskiej. Potrzebuje przede wszystkim
wsparcia od osób które są dla niej ważne. Wydaje nam się, że
słyszy co dzieje się wokół niej. Powiem wprost – musi mieć
poczucie, że ma po co wracać. Czy chcesz ją zobaczyć? - Kończy i
patrzy na mnie wyczekująco.
– Oczywiście
– odpowiadam i idę za lekarzem.
O jeżu genialnie piszesz
OdpowiedzUsuńOooo wreszczie jakieś ff nie o zespołach dla nastolatek.
Znasz jakieś inne ff o niezgodnej?
Bardzo się ciesze, że Ci się podoba. To najlepsza motywacja do dalszego pisania. Powiem Ci szczerze, że sama nie czytałam, ale na pewno wyskoczy Ci mnóstwo jak wpiszesz w Google'a :)
Usuń