kopiowanie zabronione

niedziela, 10 kwietnia 2016

IV Rozdział

Rozdział IV

Tobias

 

Lekarz prowadzi mnie do drzwi przez które wcześniej wyszedł. Wyciąga rękę i zatrzymuje ją na klamce. Wygląda jakby się wahał. Odwraca się do mnie i patrzy na mnie przenikliwie.
Pamiętaj o tym co Ci mówiłem – po tych słowach naciska klamkę i otwiera drzwi. Przepuszcza mnie, a po chwili je zamyka i cicho odchodzi.
Odwracam się i patrzę w stronę okna. Promienie słońca wpadają do środka i oświetlają łóżko.
Jej łóżko.
Powoli podchodzę z niedowierzaniem wpatrując się w ciało Tris. ,,W Tris. Nie w ciało Tris. Ona przecież żyje'' poprawiam się w myśli, ale obraz który widzę tylko temu przeczy. Tris leży bezwładnie, nie jestem nawet w stanie wyraźne dostrzec by oddychała – jej klatka piersiowa ledwie się unosi. Tylko jeden dźwięk mnie utwierdza w tym, do czego usilnie próbuję się przekonać – pikająca aparatura.
Biorę krzesło i stawiam je koło łóżka. Przez moment waham się czy wyciągnąć rękę – boję się, że to wszystko jest tylko snem, a najmniejszy dotyk spowoduje, że się wybudzę i zostanę sam. Karcę się w myśli i kładę rękę na koc którym jest przykryta. Powoli ją przesuwam w kierunku jej dłoni. Drżącymi palcami muskam jej skórę. Zero reakcji. Nawet nie wiem czemu o tym myślę. Lekarz przecież powiedział, że jest w śpiączce. Ściskam jej dłoń i spuszczam głowę. Zamykam oczy.
I w tej chwili wszystko dociera do mnie ze zdwojoną siłą. Lekarz powiedział, że nie wiadomo czy Tris się obudzi. Nie zdążyłem tego przetrawić. W głowie zaczynają mi się pojawiać najgorsze scenariusze – Co jeśli się nie obudzi? Nigdy nie odzyska świadomości? Odłączą ją? Czy byłbym w stanie się z tym pogodzić? Z drugiej strony – czy jestem na tyle egoistyczny, żeby nie dać jej odejść?
Uświadamiam sobie, że muszę zrobić wszystko co w mojej mocy, by się obudziła.
Lekarz wspominał, że najważniejsze jest wsparcie – ,, musi mieć poczucie, że ma po co wracać.''
Biorę głęboki wdech i mówię to co siedzi w najgłębszych zakamarkach:
Tris... – zaczynam i podnoszę na nią głowę – Wiem, że mnie słyszysz. Chcę Ci powiedzieć, że...– głos zaczyna mi drżeć, a serce kołatać. – Boże, nawet nie wiem od czego zacząć. Wiesz, że nigdy nie byłem dobry w przemowach.
I wtedy mnie olśniło. Skupiłem się na tym, co naprawdę czuję – w tym momencie tylko to ma znaczenie.
– Tris, wiem, że nie jesteś w stanie mi odpowiedzieć, ale na pewno mnie słuchasz. Powinienem był Ci to powiedzieć wcześniej, dużo wcześniej – znowu przerywam. Biorę wdech, otwieram usta i wyrzucam z siebie potok słów, które łączą się w nieskładne zdania. – Pamiętam jak Cię pierwszy raz zobaczyłem. Altruistka pierwszym skoczkiem, kto by pomyślał. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, jak bardzo na mnie wpłyniesz. Pomogłaś mi, wiesz? – Patrzę na nią i pociągam nosem. Czuję, że zaraz emocjonalnie pęknę. – Nauczyłaś mnie jak radzić sobie z własnymi lękami. Nie odwróciłaś się ode mnie, kiedy dowiedziałaś się kim jestem i że tak naprawdę wybrałem Nieustraszoność ze strachu. Czasami się zastanawiam, jak nasze życie by wyglądało, gdybyśmy obydwoje zostali w Altruizmie, chociaż teraz to już tak naprawdę bez znaczenia. Pamiętasz jak rozmawialiśmy po raz ostatni? Przed moim wyjazdem do Chicago? Mówiliśmy o naszej przyszłości, nieograniczonej przez Frakcje i kłamstwa. Byliśmy tego tak bardzo pewni. - W tym momencie marzenia o tym kim moglibyśmy się stać zaczynają się mieszać z czarnymi i gorzkimi w których tylko jednemu z nas jest dane poznać smak prawdziwej wolności. Na myśl o tym czuję ucisk w piersi. Drugą ręką odgarniam Tris kosmyk włosów, który opadł na jej czoło. Moje emocje zaczynają zawodzić, a fałszywy spokój rozsypywać się. - Dlaczego? Dlaczego Tris? - czuję szloch wzbierający mi się w gardle. - Dlaczego mi to zrobiłaś?! Czy naprawdę nic dla Ciebie nie znaczę? Nie możesz mnie zostawić! Pamiętasz jak kiedyś, przed twoją samobójczą misją do kwatery Erudycji o tym rozmawialiśmy? Powiedziałeś, że dam sobie radę. Wiesz... - Staram się opanować, ale przychodzi mi to z trudem.– Wiesz, że to kłamstwo. Za dużo razem przeszliśmy, żeby to się miało tak skończyć. – Przypominam sobie jedno ze zdań, które lekarz wypowiedział zanim mnie tu wpuścił.
Podobno potrzebujesz powodu, żeby tu wrócić. Tris... Ja – dociera do mnie jak bardzo jestem egoistyczny. Tris, nie zasłużyła sobie na takie traktowanie. – Przepraszam. Nie powinienem się tak unosić. Chcę, żebyś wiedziała, że ... – zdobywam się na wyznanie, które tak naprawdę powinno się pojawić na początku. - Kocham Cię i nie chcę Cię stracić. Odmieniłaś mnie i to z Tobą chcę spędzić swoją przyszłość. Wiem, że nie będzie idealnie. Będziemy się kłócić, spierać, trzaskać drzwiami, ale chcę tego. Tak bardzo tego chcę. Obiecałem Ci, że wyjedziemy z miasta. Dotrzymam tego. Wiem, że możesz mieć już dość wszystkiego. Możesz pragnąć spokoju. – Uświadamiam sobie coś o czym wcześniej nie pomyslałem. - Wchodziłem tu z zamiarem, żeby za wszelką cenę Cię odzyskać, ale teraz wiem, że to nie było dobre podejście. Tris, chcę żebyś wiedziała, że nie chcę Cię stawiać przed wyborem między mną, a Twoimi rodzicami. Nie mógłbym Ci tego zrobić. Uszanuję Twój wybór, niezależnie od tego jaki on będzie. Jeśli postanowisz wrócić, to uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, ale jeśli... - Ciężko przełykam ślinę i powoli formuję w głowie zdanie, które będzie dla mnie jak strzał prosto w serce. Jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że jest to jedyna właściwa rzecz, którą mogę zrobić. Którą muszę zrobić. - Jeśli postanowisz odejść, to wyjadę z miasta sam i zacznę nowe życie gdzieś indziej. Nie będę już tym samym człowiekiem, ale postaram się pójść do przodu. Nie wiem jeszcze jak, ale spróbuję. Nigdy o Tobie nie zapomnę, ale będzie mi łatwiej, jeśli będę miał świadomość, że odeszłaś w spokoju z własnej woli, a nie nagle na zimnej posadzce.Czy kiedykolwiek do końca pogodzę się z Twoim odejściem? Nie, ale decyzja nie należy do mnie. Wiem o tym i muszę się z tym pogodzić. Zasłużyłaś na to, żeby wreszcie móc dokonać wolnego wyboru. - przed oczami stają mi obrazy jak trzymałem Tris w laboratorium. Chyba do końca życia nie wymażę ich z pamięci. Zastanawiam się chwilę nad tym co powiedziałem. Czuję, że wreszcie zrobiłem coś właściwie. Nie wiem jak to wszystko się skończy. Mogę tylko czekać.
Jeszcze raz ściskam dłoń Tris i w całkowitej ciszy przerywanej tylko pikaniem respiratora wychodzę.




6 komentarzy:

  1. Super blog, najlepszy jaki czytałam!! Błagam pisz dalej. Masz ogromny talent i nie powinnaś go marnować. Czekam na następny rozdział. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jakie to miłe i motywujące do dalszego pisania. W weekend powinien się pojawić kolejny rozdział. :)

      Usuń
  2. Nie czytałam poprzednich rozdziałów, ale ten fragment bardzo mi się podobał :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę i zapraszam też do przeczytania poprzednich rozdziałów :)

      Usuń
  3. Umilasz mi wieczór, czytam wszystkie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ładnie piszesz :D czekam na kolejne rozdziały :D ! aż chce się czytać *-*

    OdpowiedzUsuń