kopiowanie zabronione

wtorek, 24 maja 2016

IX Rozdział

Oto i IX rozdział, który wyszedł mi dłuższy niż zazwyczaj, ale w końcu nie pisałam przez 2 tygodnie :D. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Zachęcam do czytania, komentowania i obserwowania. :)

 

Rozdział IX

Tris

,,Wrócisz i będziesz musiała stawić czoła nowym problemom.''
Dlaczego jej słowa musiały się okazać takie prawdziwe?
Wydawało się, że wszystko już zaczęło się układać, ale widocznie na zbyt wiele liczyłam.
Przez kolejne kilkanaście minut nie jestem w pełni świadoma tego, co się wokół mnie dzieje. Po wyprowadzeniu Tobiasa zdaję sobie sprawę, że opór nie ma sensu. Zwlekam się z łóżka i daję się prowadzić. Mijam pracowników Agencji, którzy posyłają mi zdziwione spojrzenia, jakby próbowali rozpracować o co tak naprawdę chodzi. W tym momencie prawdopodobnie mam taką samą minę.
Wchodzę do naszej starej sypialni. Czuję się zagubiona. Po co mnie tu przyprowadzili? Zamierzają mi strzelić w tył głowy, żeby pozbyć się problemu przy jednoczesnym braku świadków? Słyszę za sobą kroki. Jeden z żołnierzy odbezpiecza broń, a ja zamykam oczy myśląc ,,widzisz mamo, wrócę do Ciebie wcześniej niż się spodziewałaś''. Jednak zamiast odgłosu wystrzału słyszę stanowczy głos:
– Proszę się przebrać, panno Prior. Ma pani 10 minut. Proszę nie próbować żadnych sztuczek. Cały teren Agencji jest obstawiony przez naszych ludzi – wiem, że w tym momencie powinnam się podporządkować. Ci ludzie nie zamierzają się ze mną delikatnie obchodzić. W końcu jestem terrorystką. A jakże. Zastanawia mnie jednak jedna rzecz, dlatego postanawiam się zapytać:
– A gdzie Tobias? Co z nim zrobiliście?! – w tym momencie tylko on się dla mnie liczy.
– Wszystko w swoim czasie. Proszę wykonać nasze polecenia, a może jeszcze go pani zobaczy – po tych słowach odwraca się i wychodzi. Reszta obstawy podąża za nim, ale słyszę, że ich kroki ustają tuż za drzwiami – pilnują mnie.
Czuję wzbierające we mnie szloch i histerię. Postanawiam jednak wziąć się w garść – nie mogę się teraz poddać. Podchodzę do szafy i biorę pierwsze z brzegu ubrania. Przebieram się, a potem idę do łazienki, żeby przemyć twarz. Odkręcam kran i patrzę na własne odbicie – nie wiem kiedy ostatnio widziałam swoją twarz. Jest na niej wypisane wszystko przez co przeszłam – ból, zmęczenie, zagubienie. Wycieram twarz i wychodzę. Żołnierze ponownie mnie otaczają, po czym prowadzą dalej korytarzami. Wychodzimy na zewnątrz. Nieopodal, na drodze, widzę ustawione w rzędzie wozy pancerne – czy naprawdę jesteśmy aż tak niebezpieczni? Idziemy chodnikiem i po paru chwilach stoimy przed jednym z nich. Nagle ktoś łapie mnie od tyłu i krępuje ręce. Nie mam już tego refleksu co kiedyś, więc nawet nie mam czasu, by się obronić. Drzwi wozu otwierają się przede mną i wtedy go widzę. Siedzi sztywno na podłodze, przywiązany do jeden z metalowych belek łączących podłogę i sufit. Widząc mnie próbuje się wyrwać, ale ruchy uniemożliwiają mu kajdanki przyczepione do belki. Żołnierze wpychają mnie do środka i przywiązują tak, że jesteśmy z Tobiasem odwróceni do siebie tyłem. Ktoś jeszcze związuje mi nogi, jakby przyszło mi do głowy uciekać. Kiedy wszyscy są pewni, że jesteśmy już zupełnie bezbronni, zamykają się drzwi, a po chwili samochód rusza.
Uczucie paniki znowu do mnie wraca – biorę drżący oddech starając się uspokoić. Wtedy czuję, że czyjeś palce splatają się z tyłu z moimi.
– Tobias, dlaczego rząd uznał nas za terrorystów? W ogóle o jaki atak im chodzi?
– Nie mam pojęcia. Wiem tyle samo co Ty, ale nie pozwolę, by coś Ci się stało. Jesteśmy niewinni, więc musi być jakiś logiczny sposób na wyjaśnienie tej całej sytuacji.
– Brzmisz jak Erudyta – komentuję z uśmiechem.
– Tylko dlatego, że myślę logicznie? Dzięki za wiarę we mnie, Tris – Tobias stara się to mówić poważnie, ale słyszę, że walczy z rozbawieniem.
Przez resztę podróży rozmawiamy o tym, co się działo kiedy ja byłam w śpiączce. Dowiaduję się, że Serum Pamięci zadziałało, a podział na gorszych UG i lepszych CG przestał istnieć. Wszyscy poznali prawdziwą historię i tajemnice, które Agencja starała się ukryć. Żeby zapomnieć o sytuacji, w której się znaleźliśmy zaczynamy rozmawiać o tym gdzie wyjedziemy. Tobias mówi mi, że Chicago przestało być traktowane jako eksperyment, a migracje do innych miast są teraz nie dość, że możliwe, to jeszcze legalne. Zaczynam zapominać o wszystkim, gdy czuję, że samochód się zatrzymał. Razem z Tobiasem instynktownie sztywniejemy. Drzwi się otwierają, a żołnierze wchodzą i nas rozwiązują po czym wyprowadzają.
Naszym oczom ukazuje się kompleks budynków otoczonych drutem kolczastym. Patrzę na Tobiasa, który bezgłośnie mówi ,,Baza Wojskowa''. Nie mam zbyt wiele czasu na przetrawienie tej informacji, bo po chwili jesteśmy już popychani w stronę budynku, który góruje nad resztą. W środku widzimy zarówno cywilów jak i żołnierzy. Widok dwóch pojmanych osób nie robi na nich wrażenia – może są już przyzwyczajeni do takich akcji. Facet, który wydawał rozkazy w szpitalu wychodzi na przód i podchodzi do czegoś co wygląda jak biuro informacji. Rozmawia z jakąś kobietą po czym do nas wraca. Przez chwilę nam się przygląda, po czym mówi:
– Proszę ich zabrać do podziemi – po czym dodaje – osobno – po tych słowach odwraca się i odchodzi.
– Chwila! Jakich podziemi?! Powiedzcie chociaż co chcecie z nami zrobić! Tris! Tris! Wypuście ją! Ona i tak nic nie wie! – Tobias próbuje się oswobodzić, ale wtedy jeden z żołnierzy kopie go w brzuch na tyle mocno, że ten pada na kolana tracąc oddech.
– Tobias! Nie chcę znowu być sama! Nie rozdzielajcie nas! – ale już jest za późno. Dla nich to tylko słowa, a my jesteśmy przestępcami, problemem, z którym trzeba się uporać. Ostatecznie zostajemy odwleczeni w przeciwne strony. Zostaję siłą wpakowana do windy. Widzę, jak na ekranie liczba oznaczająca piętro jest coraz mniejsza, aż w końcu schodzi poniżej zera – znaleźliśmy się pod ziemią. Ktoś wypycha mnie z windy – jest tu zdecydowanie chłodniej. Po obydwu stronach ciemnego korytarza oświetlanego tylko jedną lampą znajdują się sale oznaczone numerami. Jestem prowadzona do ostatniej po lewej z numerem 22. W środku widzę tylko stół, 2 krzesła stojące po przeciwnych stronach i światło padające ze słabej żarówki zwisającej z sufitu. Siadam z jednej strony mając bardzo złe przeczucie. Wszyscy wychodzą, a ja zostaję sama. Po swojej prawej stronie widzę lustro, ale po chwili orientuję się, że to nie jest zwykłe lustro. Weneckie – ja widzę tylko siebie, ale osoba z drugiej strony może – będąc niewidoczną –  obserwować, co dzieje się w tej sali Chowam twarz w dłoniach czekając na to co się wydarzy. Zastanawiam się, co zrobili z Tobiasem. Ma wrażenie, że jest niedaleko mnie. Ciekawe czy nasi przyjaciele z Agencji zostali poinformowani o tym, co się z nami stało. Moje rozważania przerywa wejście dwóch osób, z których jedną jest facet który wcześniej dowodził. Obydwoje się w mundurach i wyglądają nienagannie. Jeden z nich siada na krześle, a drugi staje w kącie przy drzwiach.
– Witamy, panno Prior. Nazywam się Jeremy Highton, jestem generałem i jednocześnie dowódca całej Bazy Wojskowej. To jest – tu wskazuje na drugiego mężczyznę – agent Mick Sanders, odpowiedzialny za przeprowadzenie całej akcji. Pewnie się zastanawiasz, co się stało, że się tu znalazłaś. O jakie ataki terrorystyczne chodzi?
Mam dość udawania, że jestem spokojna. Odchylam się na krześle i ironicznie mówię:
– No muszę powiedzieć, że niezmiernie mnie to ciekawi jako waszą wielką terrorystkę.
Highton delikatnie się uśmiecha, po czym zaczyna:
– Dobrze, w takim razie do rzeczy. Jak zostałaś wcześniej poinformowana, zostałaś oskarżona o atak terrorystyczny z czym związane jest sprowadzenie cię tu w celu przesłuchania.
– Ale ja nic nie wiem!
– A zamach w Agencji? Pierwszy, za który winą został obarczony Tobias Eaton, a potem druga akcja, w której ciężko ranny został dyrektor Agencji, David. Nic nie wiesz?! Naprawdę nic nie wiesz?! – Słowa więzną mi w gardle, ale po chwili wyduszam z siebie:
 – Tak, to wszystko prawda, ale jak to się ma do ataku na rząd?
– Tydzień temu, na posiedzeniu rządu wybuchła seria bomb, a potem zamachowcy zaczęli strzelać do ludzi. Udało nam się przechwycić kilku z nich i wszyscy zgodnie powiedzieli, że to ty i Tobias jesteście odpowiedzialni za cały plan i zaopatrzenie w amunicję i materiały wybuchowe.
– To niemożliwe! Nie wiem nawet o kim mowa!
Nie zaskoczyłaś nas. Przewidywaliśmy, że będziesz szła w zaparte i się nie przyznasz.
Nagle do sali wchodzi jeszcze jeden człowiek. Szepcze coś Sandersowi po czym wychodzi. Sanders przerywa cisze:
– Marsch przekazał mi jak idzie drugie przesłuchanie.
– To mów – popędza go Highton.
– Przy niej? – Pyta agent i wskazuje głową na mnie.
– Tak, niech wie w co się wpakowała.
Eaton nie przyznaje się do żadnego z zarzucanych mu czynów.
W tym momencie nie wytrzymuję i krzyczę:
– Oczywiście, że nie! Przecież jest niewinny! Nic nie zrobił!  
– Nie przyznaje się... – Highton wstaje i zaczyna się przechadzać po sali – To znajdziemy inny sposób na dojście do prawdy – po tych słowach wyjmuje szklaną buteleczkę z kieszeni i stawia ją na stole przede mną. Patrzę na przylepioną etykietę, na której litery układają się w dwa słowa – SERUM PRAWDY. Wiem, jakiej reakcji się po mnie spodziewają – panicznego strachu wypisanego na twarzy – niedoczekanie. Nie mam nic do ukrycia, a nawet gdybym miała, to potrafiłabym się obronić przed działaniem serum, tak jak to robiłam kiedyś.
– Proszę mi to wstrzyknąć. Nie mam nic do ukrycia – chcę rozłożyć ręce na znak niewinności, ale kajdanki krępują mi ruchy.
– Naprawdę myślisz, że wstrzykniemy Serum tobie? Wiemy, że jesteś na nie odporna – po tych słowach przysuwa się bliżej, nie pozwalając na odwrócenie wzroku. – My wiemy wszystko. Zawsze jesteśmy krok przed tobą – zapada cisza, a Highton wstaje zabierając fiolkę z Serum. – Wiemy jednak, kto nie jest na nie odporny. Sanders weź ją. Chcę żeby była świadkiem tego co się będzie działo – Generał wychodzi z sali, a agent podchodzi do mnie dając mi znak, że mam wykonać polecenie.
Wychodzimy z sali i idzemy do pomieszczenia oznaczonego numerem 17. Tutaj nie ma nawet krzeseł. Tylko lustro weneckie. Podchodzę bliżej i widzę Tobiasa. który – tak jak ja wcześniej – siedzi skuty na krześle. Wydaje się jednak silny i niewzruszony, tak jak przystało na Nieustraszonego. Drzwi do jego sali otwierają się. Tobias podnosi głowę i patrzy na Sandersa, który trzyma w rękach strzykawkę z przezroczystym płynem.   
Powiedziałem wcześniej, że masz do wyboru dwie drogi. Możesz powiedzieć prawdę i przyznać się do winy, albo iść w zaparte i zmusić nas do wykorzystania bardziej radykalnych środków.
wiłem wam, że nic nie wiem! –   Tobias podnosi głos, a na jego czoło występują krople potu.
– Zobaczymy, co teraz powiesz – dwóch żołnierzy, którzy stali za Tobiasem przytrzymują go. Jeden z nich odchyla mu głowę. Sanders podchodzi, wbija Tobiasowi igłę w szyję i naciska tłok. Widzę, że po zastrzyku zamyka oczy i skłania głowę.
Przez następną godzinę jestem świadkiem, jak Tobias pod wpływem Serum Prawdy jest ponownie przesłuchiwany. Z czasem jego głos staje się coraz bardziej przytłumiony, a umysł otępiony przez Serum. Do niczego jednak się nie przyznaje. Wychodzi na to, że zamachowcy – kimkolwiek są – kłamali. Zastanawia mnie jednak jedna rzecz:
– Skoro dysponujecie Serum Prawdy, to dlaczego nie wykorzystaliście go przy przesłuchaniu zamachowców?
Highton przygląda mi się po czym odpowiada pytaniem:
– Skąd wiesz, że nie wykorzystaliśmy?
– Bo Tobias pod wpływem Serum powiedział dokładnie to co wcześniej. Ktoś kłamał, albo my, albo zamachowcy. Poza tym nadal nie podaliście nam żadnych szczegółów. Operujecie samymi ogólnikami, a przecież... – Highton z uśmiechem na ustach odwraca się w moją stronę i patrzy mi prosto w oczy. 
W tym momencie uświadamiam sobie jak bardzo zostaliśmy oszukani.
– Nie było żadnego zamachu prawda? Ta cała historia z zamachowcami i przesłuchaniami to fikcja! Nie jesteśmy o nic oskarżeni! Dlaczego nas tu sprowadziliście?! – Głos zaczyna mi drżeć. Cofam się aż natrafiam na ścianę. Highton powoli zaczyna do mnie podchodzić, jednocześnie mówiąc:
– Szybko nas rozgryzłaś, Tris.
– Czego od nas chcecie?! – Krzyczę przyciskając się do ściany.
– Wiesz, wyniknęły pewne komplikacje i jesteś nam potrzebna – z tymi słowami wyjmuje z kieszeni fiolkę i podchodzi jeszcze bliżej, bym mogła się zorientować co zawiera. Zrywam się do biegu, gdy widzę, że na buteleczce jest napisane SERUM PAMIĘCI. Dwaj żołnierze, którzy razem z Hightonem tu ze mną weszli, przytrzymują mnie. Generał staje nade mną napełniając strzykawkę. Jeden z żołnierzy odchyla mi głowę. Highton przytyka igłę do mojej szyi i mówi:
– Jesteś nam potrzebna Tris, ale potrzebujemy tylko ciebie, a nie twoich wspomnień – jedyne co udaje mi się zrobić, to wykrzyczeć imię Tobiasa.
Po tym, Highton wbija mi igłę w szyję, opróżniając strzykawkę z zawartości.
Zapada ciemność.



   

 

7 komentarzy:

  1. zaczytałam się .......i oderwac nie mogę
    BRAWO TY

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło mi to słyszeć. Mam nadzieję, że kolejne rozdziały okażą się równie wciągające :)

      Usuń
  2. Kiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się napisać w przyszłym tygodniu :)

      Usuń
  3. Kiedy rozdział? Błagam bo tęsknię XD
    P.S Bardzo Ciekawe. Polecam wszystkim niezgodnym XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się wstawić w ten weekend. Bardzo się cieszę, że Niezłomna cieszy się takim zainteresowaniem. :)

      Usuń
  4. kiedy rozdział? <3 :D

    OdpowiedzUsuń